środa, 16 stycznia 2013

Pierwszy.

 Dnia piątego, jedenastego miesiąca swe życie rozpoczął Or, pierworodny Wielkiego Imperatora z dynastii III. Chłopiec był wyjątkowo zdrowy, nie chorował, rozwijał się prawidłowo, a szamani dbali o stan duchowy dziecka. Cały dwór, jak i królestwo cieszyło się z szybkiego rozwoju przyszłego władcy. Nie było powiedziane ile żyć będzie jego ojciec, tutaj ludzie bądź nieludzie dożywali czasem nawet kilkuset lat. Kiedy dziecko przyszło na świat, imperator Sora I miał pięćdziesiąt osiem lat. Zmarł w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat, w dniu swoich urodzin.
Wróćmy jednak do samej postaci Ora. Książę, a raczej dziedzic kształcony był przez najlepszych nauczycieli królestwa. Wyrocznia to właśnie jego wybrała na kandydata do szkolenia w Dolinie Cieni, z którego wrócił po pięciu latach jako zupełnie inny piętnastolatek. Zmiany zaszły nie tylko w ciele 'dzieciaka' ale również w jego psychice. Tylko nieliczni wiedzieli jak taki trening może wyglądać. Ale przygotowywał na wiele. Or był silny. Jednak miał swoje wady, jak każdy. Jego wadą była zbyt wysoka samoocena, która w wielu sytuacjach przeszkadzała mu. Czy to w kontaktach międzyludzkich, czy to w braku doceniania swoich przeciwników. Tak zaczął toczyć się jeden z najdziwniejszych konfliktów między rodami, które dążyły do osiągnięcia władzy. Bardzo destrukcyjny zresztą.

W piątą pełnię księżyca tamtego roku, kiedy doszło do straszliwej zbrodni, nikt nie spodziewał się co ma nastąpić. Dzieci biegały, cieszyły się. Dzień jak co dzień. Z dość wysokimi temperaturami, jak na ówczesną porę roku. Wszystko jednak zachęcało do spędzenia go na powietrzu, z dala od zgiełku domów czy innych pomieszczeń. Matki zerkały na swoje pociechy, które w grupkach – mniejszych lub większych, grzecznie bawiły się. To był iście sielankowy obraz, więc nikt nie spodziewał się, że może on przynieść tragedię.
Wyrocznia, choć wiedziała co się wydarzy – milczała. Jak na złość zamilkła, jakby obrażona na uczestników przyszłej walki. Imperator tego samego dnia próbował z nią porozmawiać. Dwukrotnie został odesłany z kwitkiem. Za trzecim razem nawet Wielka nie wytrzymała i został wyrzucony. Zdziwiło to władcę – nigdy go tak nie traktowała. Ba! Można powiedzieć, że od wielu pokoleń to on był jej 'ulubieńcem'. Tym razem było inaczej. Sora I już wtedy zaczął niepokoić się. To nie wróżyło nic dobrego.
W dodatku Or przepadł dwa dni wcześniej. Zdarzało mu się to, musiał się wyciszyć. W Lesie Milczenia, mniej więcej pięć godzin od zamku znajdował się bór magicznych drzew. Mężczyzna bardzo często bywał tam, aby wyciszyć się. Nawet mając swoje dwadzieścia pięć lat bywał tam jak najczęściej mógł. Konflikt z jego byłym kompanem nie dawał mu spokoju. A ciągnęło się to już ponad dwadzieścia lat. Nawet nie zauważył kiedy przybrał to formę taką jak teraz. Nie łączyło nic ich oprócz nienawiści. Denerwujące. Jako dzieci sporo razem przeżyli a teraz będąc w tym samym wieku, choć wyglądając nadal młodo, darli koty. To nie było ciekawe, tym bardziej, że ostatnio ich relacje zaczęły wyglądać jeszcze gorzej. Niedopowiedzenia, wieczne spiski, szeptanie za plecami. A ściany mają uszy. 'Życzliwi' donieśli Orowi, że coś się szykuje. Właśnie dlatego też pojechał do lasu, żeby wyciszyć się i spokojnie móc pomyśleć, rozważyć wszelkie opcje. Działanie pod wpływem emocji nic by tu nie przyniosło. Zresztą – nie tak go uczono. Miał przede wszystkim myśleć. Teraz to było najważniejsze. Pomimo kilkugodzinnej medytacji nie doszedł do żadnych wniosków. To było kolejnym dziwem tego dnia. Może to wina pełni księżyca? Odkąd pamiętał, Or miał problemy aby w tym dniu skupić się. Zrzucił winę na przypadek. Przecież każdy miewa gorsze dni.
Przypadek... Tak naprawdę cały tamten dzień był w jakiś sposób inny. Można powiedzieć, że nikt nie dostrzegł jego wyjątkowości, więc ten, mszcząc się przygotował ludziom karę.
W czasie, kiedy Or dojeżdżał już do bram miasta, przez balkon z jednej wież zostało wyrzucone ciało. Zawisło na niewidzialnej linie. Może nawet nikt nie zwróciłby na to uwagi gdyby nie jeden mały szkopuł. Krew z poderżniętego gardła zaczęła sączyć się powoli przez szatę aż skapnęła na jednego z ludzi przechodzących pod tymże balkonem.
Zanim dziedziniec przeszył krzyk pierwszej osoby, która zauważyła co się stało – zabójca zdążył uciec. Kolejnym przypadkiem tego dnia było to, że ktoś idealnie zatuszował ślady. Zbrodnia idealna. Młody mężczyzna – syn uśmierconego Imperatora Sory III – był załamany. Jego ojciec zginął po cichu, w dodatku nikt nie potrafił znaleźć mordercy. Nawet jego mistrzowie ze szkolenia.
Wyrocznia wezwała jego mentora, któremu poleciła natychmiast zabrać Ora na ponowne przyspieszone szkolenie. Nie dała konkretnych informacji. Kazała przygotować na ból. Głównie ten fizyczny. Nauczyciel nie wiedział czemu miałby to zrobić, ale nie śmiał podważyć mądrości wyroczni. Skazanie na wieczne potępienie nie przyniosłoby mu nic dobrego. Bez słowa więc 'porwał' następcę tronu.
Kiedy wrócił po pół roku na tronie, który to właśnie on objąć powinien zasiadł nikt inny jak ojciec jego znienawidzonego przyjaciela. To było... dziwne. Według tamtejszego prawa to on – do wyborów nowego władcy miał objąć tron. Jeśli nie był w danym czasie dostępny za niego miała rządzić jego matka. Matka, która została wygnana. Dowiedział się o tym, kiedy znowu 'ktoś życzliwy' mu o tym doniósł. Mężczyzna nie wiedział co miał o tym wszystkim myśleć. Morderstwo ojca, wygnanie matki. W dodatku rządy objęte przez tego... parszywego idiotę. To były najlżejsze słowa jakimi nazwał nowego Imperatora, który już od początku swoich krwawych i bezwzględnych rządów zaczął nazywać się Wielkim. Mówili o nim jako Reformatorze. W ciągu tych sześciu miesięcy zdążył zmienić niemal wszystko, co zbudował – niemal zawsze od podstaw – zamordowany Sora III. Po mieście niemal od razu zaczęły krążyć plotki jakoby to właśnie Wielki Imperator przy pomocy swoich dzieci pozbył się poprzedniego władcy. Wszystkim jednak, którzy powtórzyli te słowa zamykano usta. Dość skutecznie zresztą. Opozycja nie miała prawa bytu. Wszystko wskazywało na to, że nastały na królestwie czarne czasy. Nawet Wielka była bardzo zdziwiona, kiedy nowy władca próbował podważyć jej autorytet. Wszyscy wiedzieli, że ten czyn obróci się przeciw niemu prędzej czy później. Nikt nie wiedział tylko kiedy.
A co z Orem? Or był oszołomiony. Zanim zdążył wszystko do końca zrozumieć został postawiony przed sąd jako oskarżony. Sam powód był... niejawny. To dopiero była farsa. Oskarżony nie miał pojęcia co takiego zrobił. Zdrada kraju? Spiskowanie przeciwko Imperatorowi? A może krzywy uśmiech. Prawda była taka, że to on powinien objąć rządy. Wielki Imperator nie chciał na to pozwolić. Wraz z wtrąceniem mężczyzny do więzienia zaczęło się jego małe, prywatne piekło. Piekło, w którym był osadzony sam, ale z innymi więźniami politycznymi.

Wszystko byłoby dobrze. Cała historia zakończyła się może nie tak tragicznie. Przecież można powiedzieć: a co tam kilka lat więzienia! Jednak reformacje dosięgnęły również i więziennictwa. Wszystko uległo zmianie. Od warunków począwszy skończywszy na strażnikach i sposobach przesłuchań. Nikt nie mówił o tym głośno, ale wiadomym było, że jedynym sposobem ich wykonywania były właśnie tortury. Wszelakie. Plotki głosiły, że każdy z 'potworów' miał swoją ulubioną. Szczęście mieli ci, którzy trafiali na tych łagodniejszych. Każdy z nich był inny, owszem. Różne temperamenty, sposoby myślenia, ale łączyło ich jedno – bezwzględność. Nie byli, o dziwo, przekupni. Nawet podczas 'idealnych' rządów Sory III korupcja była dość dużym problemem. Teraz jednak, podczas rządów Reformatora nikt nie miał odwagi zapłacić za łagodniejszy wyrok. Każdy kto się ośmielił kończył jeszcze gorzej.
Niesubordynacja była karana. Próby ucieczki były karane. Kłamstwo również. Nawet niewłaściwe odpowiedzi. A nic nie wskazywało na to, że będzie lepiej.

Or, po kolejnej już ucieczce został zesłany do lochów. Zimno i wilgoć, to było pierwsze co mu się z nimi kojarzyło. Kamienne ściany, smród stęchlizny, głośne jęki więźniów, szczęk łańcuchów, który co jakiś czas przerywany był krzykiem. Codzienność. Straszna codzienność. A on trafił tu na miesiąc. Coś mówiło mu, że będzie to jeden z najdłuższych miesięcy jego życia. Nie wiedział jednak, że kat którego mu przydzielili szykował dla niego coś... naprawdę specjalnego.

 Witam po raz kolejny, z całego serca dziękuję za wszystkie komentarze. Endżojcie. 

7 komentarzy:

  1. Bardzo fajne opko, epizod w lochach będzie ciekawy...wiem bo już czytałam hehe :>
    Czekam z niecierpliwością na kolejne części. Ciekawe jak to się wszystko skończy!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. nom, ciekawie się zaczyna c:
    dołączyłam do twoich obserwujących, dołączysz do moich? czekam na rewanżyk, byłoby miło C:
    pozdrawiam, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę masz dziwny styl pisania :D Dziwny, ale podoba mi się. Or stracił w moich oczach, za to Wielki Imperator błyszczy :3 Zero demokracji, za to pełno zdehumanizowania, dobrze brzmi.

    Czekam na więcej, ma miła! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. podziwiam.. podoba mi się Twój blog :) zapraszam też do mnie http://w-poszukiwaniach-drogi-zycia.blog.onet.pl/ jestem też wdzięczna za każdy komentarz

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieziemski. Uwielbiam opowiadania z innej planety, sama też zamierzam takie napisać, ale póki co skupiam się na normalnych. Zadziwia mnie twoja pomysłowość i dokładność przedstawiania wydarzeń, aż chce się czytać. Nie pozostaje nic innego jak czekać na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział pierwszy równie dobry jak wstęp. Wyjaśnił mi parę rzeczy.
    Uwielbiam opowiadania fantastyczne, Twoje jest świetne. :3
    Or... imię takie sobie, ale mam nadzieję, że będzie bardzo ciekawą postacią. ^^
    Trochę zdziwiło mnie to, że nie przedstawiają powodów, dla których miałby iść do więzienia. To trochę... Dziwne? No, ale dziwne jest fajne. xd
    Przeraża mnie trochę ten kat, który szykuje "coś naprawdę specjalnego". *.*
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwala z nóg. Jest takie... inne. Wszędzie typowe rzeczy bądź wampiry, a tutaj Imperium Cieni i fantastyka :3 A bohater mi się podoba, buntownik :D

    OdpowiedzUsuń